poniedziałek, 26 września 2016

Projekt Ż - STUDIA


Cześć Kochani. W tym wpisie nie znajdziecie nowego super przepisu na fit danie, które przybliży Was do utraty wymarzonych 5 kilogramów. Nie znajdziecie sposobu na super figurę, bo ja sama go nie znam. Nie będę wymądrzać się w kwestiach urodowych, modowych i innych takich. Wiecie co? Jestem daleka od ideału. I o ile kwestie wyglądu, ogarnąć możemy sumienną pielęgnacją, ćwiczeniami lub dietą to naprawić to, co siedzi nam w głowie jest dużo trudniej. Ostatnio czuję, że absolutnie nic nie jest tak, jak być powinno.  Odczuwam swego rodzaju wewnętrzną potrzebę, aby w końcu ruszyć tym życiem w dobrą stronę. Macie tak czasem?


Chciałabym zacząć nową i pierwszą zresztą serię na moim blogu. Na czym miałby polegać Projekt Ż? A no na ŻYCIU, po prostu życiu. Życiu szczęśliwym, odważnym i sprawiającym, że każdego dnia będę zamykać oczy z uczuciem, że dałam z siebie wszystko. Projekt Ż na pewno będzie kręcił się wokół 3 najważniejszych dla mnie w tej chwili kwestii: studia, zdrowie, rozwój.


#STUDIA

Nadchodzi październik. Jako studentka, wyruszę za moment do wielkiego miasta, aby zacząć 3 rok na uczelni. I jest mi z tego powodu... bardzo dobrze! Tak się cieszę, że znowu zacznie się coś dziać. To chyba znak, że nie jest ze mną aż tak źle, bo wylegiwanie się na kanapie zwyczajnie wychodzi mi już bokiem.

Cały problem polega na tym, że jak przychodzi co do czego to wcale nie jest tak kolorowo. Wykłady, które miały być takie ciekawe, okazują się najskuteczniejszym środkiem nasennym, a przedmiot, który tak bardzo nas interesował, został całkowicie położony przez doktoranta, który zamiast uczyć, opowiada o swojej publikacji i sporach z recenzentką, sic! I nagle uświadamiam sobie, że codziennie wstaję o 5:30 rano z wielkim bólem, bo nic nie jest takie, jakie być miało. I mam ochotę złościć się, tupać i krzyczeć wniebogłosy, bo ktoś tu mnie chyba oszukał. Obiecywano nam złote góry, a zostaliśmy z... górą nerwów.

Tylko co teraz? Nie oszukujmy się, studiów, tuż przed obroną nie rzucę. Raz, że siara, a dwa, to naprawdę mogłyby być ciekawe studia, gdyby tylko to lepiej rozegrać. Dlatego czas najwyższy, po dwóch zmarnowanych latach, wziąć sprawy w swoje ręce. Dobra, gadać każdy może, ale przejdźmy do konkretów! Postanowiłam opracować kilka zasad, których będę się trzymać w najbliższym semestrze choćby nie wiem co i będę się tłumaczyć z każdej wpadki, o ile takowa się pojawi.

SUPER PLAN DZIAŁANIA, KTÓRY NADA MOIM STUDIOM SENSU

1. Dam szansę każdemu przedmiotowi. Obiecuję sobie chodzić na każdy wykład, słuchać i robić notatki, zamiast grać ze znudzoną koleżanką obok w Candy Crush Saga, gdy po 2 godzinach nie wiemy już jak się nazywamy. Wytrzymam do końca, serio! No chyba, że będzie to edukacja środowiskowa, którą mam już 3 raz, tylko że pod inną nazwą...

2. Będę uzupełniała notatki na bieżąco. Naprawdę, nie ma nic gorszego niż tracenie cennych godzin przed egzaminem na zbieranie chaotycznego materiału w jakąś sensowną całość. Bo to nie wyjdzie. Przecież po 5 miesiącach i tak nie będę pamiętać, o co chodziło z tym nabazgranym na marginesie zestawem skrótów słownych. Systematyczność kluczem do sukcesu! A co!


3. Jest jedna złota zasada. Po konkretnych zajęciach, najlepiej tego samego dnia, przeczytaj materiał, który przerabialiście. To samo wykonaj tuż przed kolejnymi zajęciami. Gwarantuję, będziesz w szoku, jak dużo zostało Ci w głowie. A to przecież kwestia jakichś 10-15 minut. Tak, zasadę znam, a sama się do niej nie stosuję. Zmieniamy to!

4. Organizacja! Nie wyobrażam sobie przeżycia zabieganego dnia bez planu działania. Jest to mój totalny must-have produktywnego życia. Ciekawostka: im więcej masz do zrobienia, tym masz więcej czasu w ciągu dnia. Przykładowo, gdy muszę zrobić jedną rzecz, odkładam to w czasie, bo przecież mam na to cały dzień. W konsekwencji przez ten cały dzień nie robię nic konkretnego, a z moim zadaniem zmagam się dopiero wieczorem z poczuciem beznadziejności i zmarnowania 12 godzin. Gdy jednak mam do załatwienia 5 ważnych spraw, przystępuję do pracy od razu, robię to szybko i sprawnie i okazuje się, że mam jeszcze całe popołudnie wolnego! Magic!


5. Nie będę się bała "wyrywać". Znacie taką sytuację? Trwają ćwiczenia, prowadzący zadaje pytanie, na które znasz odpowiedź, ale boisz się odezwać. Nagle słyszysz za plecami głos dziewczyny, za którą specjalnie nie przepadasz, a która jak na złość jest wykuta na blachę. Prawidłowa odpowiedź, laska dostaje plusa, uznanie profesora, a Ciebie krew zalewa, no bo przecież też wiedziałeś. True story ludzie.

6. Odwiedzę czytelnię. Wiecie, najgorzej ze mną nie jest, bo w naszej uniwersyteckiej bibliotece byłam, książki wypożyczyłam i czasem nawet do nich później zajrzałam. Ale w czytelni nie byłam! Czemu? To proste - strach przed nowym! Tak, jestem największym cykorem na świecie. Wystarczyło, że raz usłyszałam, że ponoć siedzi tam wredna pani, która krzyczy i się czepia, a żeby tam wejść trzeba przejść jakąś dziwną procedurę... i nigdy tego nie sprawdziłam. A czytelnia wygląda magicznie, niemal jak w Hogwarcie.


7. Ostatnie i chyba najważniejsze. Wyluzuję! Potrafię całymi dniami siedzieć i szukać ofert pracy po moim kierunku i z paniką odkrywać, że takowych jest bardzo mało. Potrafię martwić się na zapas tym, co będzie za pół roku, za kilka lat, zamiast skupić się na tym, co tu i teraz. Bardzo często złoszczę się, że zabrakło mi jednego punktu do 5, zamiast cieszyć się, że mam 4,5. Dosyć! Co złość czy zamartwianie się wniesie do mojego życia? Absolutnie nic dobrego.


Uf, sami widzicie. Póki co, planów mam dużo i są całkiem ambitne. Zobaczymy co z nich zostanie po konfrontacji z rzeczywistością. Jestem ciekawa jak Wy, studenci zapatrujecie się na nowy rok, a co z perspektywy czasu mogą powiedzieć absolwenci. A do uczących się mam pytanie, jak do tego wszystkiego podchodzicie? Na poważnie czy raczej na luzie? Dajcie znać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do wyrażenia swojej opinii, zadawania pytań lub dzielenia się swoimi przemyśleniami. Chętnie przyjmę konstruktywną krytykę, jednak nie będę odpowiadać na komentarze obrażające mnie lub innych użytkowników :)